Na żółtym szlaku do grzbietu Lubomira spotkałem pięć osób, z czego wszystkie były lokalsami zbierającymi grzyby w lesie. Na grzbiecie zdecydowany większy ruch, pod obserwatorium duża grupa z dziećmi. Przy punkcie widokowym w pobliżu Lubomira również kilka osób.
Nieco luźniej na fragmencie do Suchej Polany (szlak żółty, potem zielony). Chociaż również tutaj, na polanie, kilkanaście osób. Po powrocie na grzbiet i w okolicy schroniska na Kudłaczach znowu więcej ludzi.
Długi odcinek do szczytu Chełm ponownie pusty, chociaż zdziwiłem się widząc, że ławka pod drzewem na szczycie Działek jest zajęta.
Na Chełmie bez niespodzianek – działające wyciągi oraz cała infrastruktura (w tym trasy rowerowe) przyciągają ludzi, szczególnie w okresie wakacyjnym. I znowu, zejście do Myślenic z pojedynczymi osobami na szlaku po czym sporo turystów (i mieszkańców Myślenic) na Zarabiu.
Największe przeszkody występowały na żółtym szlaku z Pcimia. Miejscami był mocno zarośnięty, zdarzał się powalone drzewa, które trzeba było obchodzić. A nawet jedna buda, którą śnieg zwalił do parowu. Poza tym głównym utrudnieniem była sama pogoda – w lesie nie było może bardzo gorąco, ale za to wilgotno. Na dodatek po południu zaroiło się od komarów.