Rozpoczęcie wycieczki w Zawoi Markowej, około godziny 8:30. Koniec w tym samym miejscu po godzinie 14:30. Choć po tym jak nie przyjechał bus w praktyce należy mówić o godzinie 15:45. Od samego rana słonecznie i bezchmurnie. W rejonie Babiej Góry ogłoszony pierwszy stopień zagrożenia lawinowego, rosnący wraz ze wzrostem temperatury w ciągu dnia.
Rano temperatury dodatnie, nieco powyżej zera stopni Celsjusza. Później coraz cieplej, mimo przemieszczania się coraz wyżej. Wysoko operujące słońce i praktycznie niezauważalny wiatr, nawet na grzbiecie Babiej Góry, znacząca podnosiły temperaturę odczuwalną. Cały dzień bez opadów.
Babia Góra słynie z rozległej, obejmującej dziesiątki pasm górskich panoramy. Choć widoczność tego dnia nie była rekordowa, to w zupełności wystarczająca na: Tatry (40 – 60 km), Małą Fatrę (50 – 60 km), Beskid Śląski (40 – 45 km), Beskid Wyspowy (40 – 45 km), Gorce (40 – 55 km), Beskid Mały (40 km), Pieniny (60 – 80 km) czy Beskid Sądecki (60 – 80 km).
Pomijając krótki odcinek za parkingiem w Zawoi Markowej, śnieg na całej długości trasy. Grubość pokrywy śnieżnej mocno zróżnicowana: na grani były miejsca wywiane do gruntu (np. na Diablaku) ale też takie, gdzie było ponad kilkadziesiąt centymetrów śniegu. Podobnie w lesie- fragmenty jedynie z lodem przeplatały się z takimi gdzie śniegu było ponad 70 cm. Niemniej, na całej długości szlak przetarty i wydeptany, w większości szło się po ubitym śniegu.