Idąc z Brzezin do schroniska Murowaniec spotkałem kilkanaście osób, z czego kilka przemieszczało się na nartach. Natomiast okolice schroniska już zdecydowanie bardziej obłożone. Na drodze w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego i z powrotem kolejne dziesiątki ludzi. Kilka osób maszerowało przez zamarznięty staw w stronę Orlej Perci. Z kolei patrząc na Przełęcz Karb widać było kilku śmiałków wchodzących i schodzących „zimowym wariantem”, tj. żlebem prowadzącym bezpośrednio na przełęcz.
Nasilenie ruchu turystycznego jeszcze wzrosło z późniejszych godzinach, przez co wracając przez Boczań mijały mnie kolejne dziesiątki osób. Na załadowanie busa do pełna w Kuźnicach również nie trzeba było długo czekać.
Letni wariant szlaku niebieskiego nad Czarny Staw Gąsienicoway jest miejscami bardzo wąski, co powodowało, że wymijanie się z innymi turystami bywało kłopotliwe, szczególnie jeśli poruszali się na nartach skitourowych. Ostrożność była wskazana, bo bardzo łatwo można tam zsunąć się kilkadziesiąt metrów w dół. Doświadczyła tego pewna pani na nartach, na szczęście zjechała na tyłku i nic się jej nie stało. Co ciekawe „wariantem zimowym” szlaku z tego co zaobserwowałem, nie przemieszczał się nikt.
Hala Gąsienicowa jest miejscem gdzie trzeba zimą zwracać szczególną uwagę na narciarzy. Niestety wielu z nich zachowuje się jakby góry należały tylko do nich a inni turyści byli tylko przeszkodzą, która powinna usunąć się z drogi.
Natomiast z utrudnień ściśle szlakowych trzeba wspomnieć o pokrytym lodową taflą szlaku niebieskim, szczególnie przed samymi Kuźnicami, już po połączeniu ze szlakiem zielonym. Myślę, że schodzenie tam nawet w raczkach mogło dostarczać emocji a co dopiero bez.