Start wycieczki około godziny 8:10, na przystanku Lubomierz Przysłop. Niebo w większości bezchmurne, temperatura: kilka stopni powyżej zera. Przez cały czas wycieczki niewielkie zachmurzenie, chociaż z czasem przybywało wysokich chmur typu cirrus, tłumiących słońce.
Wiejący od południa wiatr (momentami nieprzyjemnie zimny) oczyścił powietrze, przez co można było oglądać odległe pasma górskie na Słowacji (między innymi odległy o 125 km szczyt Kľak w Małej Fatrze). Również ośnieżone szczyty Tatr prezentowały się bardzo efektownie, dzięki kłębiącym się nad nimi chmurom.
W słońcu dało się odczuć na skórze, że za miesiąc będzie przesilenie letnie. Wystarczyło jednak, że zniknęło za chmurą albo mocniej powiał wiatr i warunki zdecydowanie nie dawały podstaw uznania, że lato jest tuż tuż.
Śniegu praktycznie nie było wcale, za wyjątkiem niewielkich ostańców, główne w lesie. Choć taka uwaga może wydać się dziwna, biorąc pod uwagę koniec maja, to tegoroczna zima przyniosła w końcu większe opady śniegu a i temperatury w kwietniu/maju były poniżej wieloletnich średnich.
Przez to wegetacja była opóźniona o około 2-3 tygodnie w stosunku do ubiegłych lat. Co z kolei spowodowało, że na kilku małych polanach, pomiędzy Halą Długą a Polaną Wolnica ostało się całkiem sporo krokusów. W większości przy linii drzew, gdzie dopiero niedawno ustąpił śnieg. Dla porównania warto zauważyć, że zwykle maksimum kwitnięcia fioletowych kwiatków w Gorcach to końcówka kwietnia!
Mimo licznych opadów deszczu w ostatnich tygodniach i dopiero co stopionego śniegu, na szlaku (aż do schroniska) było raczej sucho. Droga w dół, do Nowego Targu już bardziej błotnista, ale trudno mówić tu o jakimś zaskoczeniu.